Mijają kolejne tygodnie samoizolacji. Nie wszystkim jest łatwo, wiele rzeczy zwyczajnie sobie „odpuszczamy”. Oprócz niepokoju o zdrowie swoje i najbliższych, i stresu w związku z pracą, dochodzą elementy które to „odpuszczenie” potęgują – przydałaby się bowiem wizyta w gabinecie estetycznym, fryzjer, manicure itp. Wbrew pozorom, te wizyty i zabiegi estetyczne i kosmetyczne często w znaczny sposób wpływają na naszą samoocenę.
Tymczasem dziś ta samoocena może być niższa niż zwykle. Skoro już siedzę w domu to… mniej o siebie dbam (oby nie!). A nawet jak dbam, to nie zakładam biustonosza. Jest niewygodny, przeszkadza i w sumie pod dresem wydaje się niepotrzebny 😉
I tu niespodzianka: takich wielu dni bez stanika nasz biust nam nie zapomni i nie wybaczy.
Z każdym dniem nasz biust wiotczeje i opada. To nie dzieje się z dnia na dzień, jednak gdy obchodzimy się z nim nieumiejętnie: nosimy źle dobraną bieliznę lub nie nosimy jej wcale, mocno przyspieszamy i tak nieunikniony proces opadania tkanek.
Co jeszcze ma wpływ na opadanie i pogorszenie wyglądu biustu:
– intensywne ćwiczenia: bieganie, cardo itp. czyli wszystkie te, które wymuszają intensywny i jednostajny ruch piersi góra/dół. Zwłaszcza gdy ćwiczymy w nieodpowiedniej bieliźnie.
– intensywne opalanie, zwłaszcza bez filtra. Promienie słoneczne mają zły wpływ na włókna kolagenowe, które odpowiadają za stan skóry (elastyczność, jędrność, napięcie)
-spanie na brzuchu
– drastyczne diety – tu chyba nie muszę tłumaczyć, co dzieje się z biustem…
Swoboda nie wychodzi więc piersiom na dobre. Dobrze dobrany biustonosz stanowi doskonałą podporę dla biustu, przeciwdziała garbieniu się. Rezygnacja z niego powoduje że skóra traci sprężystość a biust staje się wiotki.
Problemy te mogą dotyczyć nie tylko posiadaczek naturalnych piersi, ale także tych z nas, które poddały się powiększaniu piersi. Grawitacja, Drogie Panie, jest nieubłagana 😉
Jeżeli chcesz dowiedzieć się wszystkiego na temat chirurgicznego zmniejszania piersi zapraszam do mojego materiału TUTAJ