Strona główna Medycyna Dr n. med. Joanna Jursa-Kulesza, kierownik Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego,...

Dr n. med. Joanna Jursa-Kulesza, kierownik Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, Przewodnicząca Zespołu Kontroli Zakażeń SPWSZ w Szczecinie w rozmowie o COVID-19

Czy zarazimy się SARS-CoV-2 idąc po pustej ulicy? Czy mydło antybakteryjne to dobry sposób na ochronę przed wirusem? Czy łagodne przechorowanie COVID-19 spowoduje włóknienie płuc? – o tym i nie tylko rozmawiamy z kierownikiem Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, Przewodniczącą Zespołu Kontroli Zakażeń SPWSZ w Szczecinie, dr n. med. Joanną Jursą-Kuleszą

Estetyka i Chirurgia: Od kilkunastu dni jesteśmy wręcz zasypywani informacjami o koronawirusie SARS-CoV-2: jest ich pełno w mediach, w kanałach społecznościowych, przychodzą do nas od znajomych w społecznościowych łańcuszkach. Nie wszystkie te informacje są, oczywiście, prawdziwe, dlatego spróbujmy podsumować to, co wiemy o SARS-CoV-2 i COVID-19. Co dziś jest dla nas najważniejsze.

dr n. med. Joanna Jursa-Kulesza: Na pewno wiemy to, że WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) ogłosiła, że rozprzestrzenianie się tego wirusa nosi znamiona pandemii: jest wielokontynentalne, o dużej zakaźności, bardzo łatwo przenosi się z człowieka na człowieka. Wiemy też, że wirus przenosi się przede wszystkim drogą kropelkową, czyli poprzez bezpośredni kontakt z „kropelkami” wydzielanymi podczas kaszlu, kichania i mówienia. Druga droga – kontaktowa – ma z tym bezpośredni związek, ponieważ zarażamy się dotykając skażonych drogą kropelkową przedmiotów: klamek, telefonów, wózków sklepowych itp. Trzecia droga powietrzna – istotna w szpitalu przy wykonywaniu takich zabiegów jak bronchoskopia czy intubacja.

Najważniejsze o czym powinniśmy wiedzieć i pamiętać jest to, że wirus nie przedostanie się do naszego organizmu przez zdrową skórę albo rękawiczkę. Ważne jest, aby ta dłoń, która dotykała np. wózka, nie powędrowała po chwili do oczu, błon śluzowych nosa, czy ust. Mówię o tym dlatego, ponieważ każdy z nas pewne czynności wykonuje nieświadomie: odruchowo drapiemy się po nosie, odruchowo przecieramy oko – statystycznie nawet kilkadziesiąt razy na minutę. Spróbujmy zapamiętać, że teraz nie wolno tego robić. Zapewne złapiemy się na takich czynnościach wielokrotnie, ale w końcu nauczymy się dyscypliny. A informacji szukajmy nie w łańcuszkach mediów społecznościowych, tylko na oficjalnych stronach: np. WHO, Ministerstwa Zdrowia, w wywiadach ze specjalistami w znanych sobie mediach.

EiC: Powiedziała Pani Doktor, że przenieść wirusy możemy odruchowo. To znaczy, że nie ma stuprocentowego zabezpieczenia?

J.J-K: Nie ma. Ale z czasem nauczymy się dyscypliny. Jeśli idziemy do sklepu, załóżmy rękawiczki. Po wyjściu ze sklepu ostrożnie je zdejmijmy i wyrzućmy (w żadnym razie nie chowajmy do kieszeni). Po zdjęciu rękawiczek rozsądne będzie użycie środka dezynfekcyjnego bez spłukiwania, np. w żelu lub aerozolu. Po powrocie do domu: dokładne umycie rąk wodą z mydłem, niekoniecznie antybakteryjnym. I tu bardzo ważna wskazówka: tych trzydzieści sekund mycia i dokładne namydlenie dłoni, pocieranie dłonią o dłoń, to nie żart. Namydlenie przez kilka sekund nic nam nie daje. Po umyciu rąk warto nałożyć balsam lub krem.

EiC: Zatrzymajmy się przy dezynfekcji i dodatkowym używaniu mydła antybakteryjnego. Czy trochę nie przesadzamy?

J.J-K: Jeśli równocześnie używamy środków dezynfekcyjnych i antybakteryjnych mydeł, nie przesadzamy „trochę”, ale „bardzo”. Środki dezynfekujące wysuszają nasze dłonie. Jeśli są głównym używanym przez nas środkiem myjącym, a w dodatku nie nawilżamy dłoni balsamami, ta przesuszona, chora skóra także stanie się znakomitym miejscem do tego, żeby wnikały przez nią bakterie i wirusy. Powiem jeszcze raz: wirusy najczęściej wnikają przez drogi oddechowe, śluzówki i właśnie uszkodzoną, przesuszoną skórę. Dbajmy więc o te odkażane zwłaszcza dłonie, używajmy kremów i balsamów – nie tylko panie, ale też panowie. To samo dotyczy np. przesuszonej błony śluzowej nosa – istnieją też odpowiednie preparaty do jej nawilżania. I zwłaszcza teraz warto o nich pamiętać.

EiC: Czy dziś możemy już z całą pewnością określić, kto jest najbardziej narażony na zachorowanie na COVID-19?

J.J-K: Oczywiście tak. Badania statystyczne przeprowadzone na dużej grupie pacjentów: przede wszystkim badania z Chin i Włoch, pozwalają już na dokładne określenie grup ryzyka. Najpierw przypomnę jednak, że ta statystyka pokazuje, że 80% zachorowań na COVID-19 ma przebieg bardzo łagodny: od niezauważalnego, przypominającego w przebiegu lekkie przeziębienie do przypominającego pierwsze symptomy grypy, po których zresztą nie następują kolejne. Temperatura nie musi być bardzo wysoka i długotrwała. Ale już w tym czasie zarażamy innych, więc jeśli czujemy się gorzej, nie wychodźmy z domu, ograniczmy do minimum kontakt nawet z domownikami, zwłaszcza tymi najbardziej narażonymi na zachorowanie. A kto to jest? Te 15% u których zakażenie zakończy się cięższym przebiegiem, to przede wszystkim osoby po 70, a zwłaszcza 80 roku życia. Wszyscy mamy naturalną odporność przeciwwirusową, ale ona z wiekiem słabnie: zmniejsza się w organizmie ilość tzw. komórek „natural killer”, zmniejsza się produkcja limfocytów i interferonów. W taki sposób niezależnie od dobrego samopoczucia osoby starszej zmniejsza się odporność – i suplementy na to nie pomogą. W tych 15% znajdują się też osoby młodsze, nawet „młode”, ale z współistniejącymi chorobami: zwłaszcza z niewydolnością serca, wątroby, nerek, wreszcie z chorobami płuc i oskrzeli: z astmą, POChP, alergiami. I palacze. Palenie papierosów też stawia nas w tej piętnastoprocentowej grupie ryzyka i to niezależnie od wieku.

EiC: Po forach internetowych krążą informacje, że z COVID-19 nie można się do końca wyleczyć, bo włóknienie płuc następuje też w lekkim przebiegu choroby…

J.J-K: Bzdura! Ktoś, kto to pisał, nie wie ani tego, czym właściwie jest „włóknienie”, ani tego, jak funkcjonuje ludzki organizm. „Włóknienie” to po prostu powstanie tkanki bliznowaciejącej, takiej jak np. po oparzeniu skóry. Tkanka bliznowaciejąca powstaje w miejscu gdzie przebiega zapalenie. Skąd więc włóknienie miałoby się pojawić u pacjenta, który przeszedł chorobę bez komplikacji w postaci śródmiąższowego zapalenia płuc? Włóknienie płuc dotyczy tylko najcięższych przypadków choroby. Natomiast wszystkie inne komórki, które wirus może zaatakować w górnych drogach oddechowych ulegną zniszczeniu jako obumarłe, ale w ich miejscu powstaną nowe komórki – nie pozostanie więc żadne powikłanie po chorobie. Tu warto też z całą mocą powiedzieć, że nie każdy, kto będzie miał kontakt z wirusem SARS-CoV-2 zostanie zakażony. Nie każdy zakażony wirusem zachoruje na COVID-19. Nie każdy, kto zachoruje, będzie przechodził ciężką postać choroby ze śródmiąższowym zapaleniem płuc.

EiC: Bo nie każdy wirus przedostający się do naszego organizmu musi wywołać chorobę.

J.J-K: Wirusowi jesteśmy potrzebni przede wszystkim do tego, żeby w ogóle przetrwał w przyrodzie. Możemy się zarazić i go przenosić (i mówi się obecnie, że zachorować może ponad 70% populacji), i jednocześnie nigdy nie zachorować. Wirus żeby przedostać się do naszych komórek potrzebuje receptora. SARS-CoV-2 potrzebuje m.in. receptora w postaci białka ACE-2 występującego m.in. w płucach i sercu. Wirus z komórki – kiedy się do niej dostanie – korzysta jak z inkubatora: produkuje więcej białka, namnaża wiriony i zakaża kolejne komórki lub wydostaje się do wydzieliny, którą kichamy, kaszlemy. Pamiętajmy jeszcze, że należymy w większości do rasy kaukaskiej, a więc mamy mniej ACE-2 niż Azjaci.

EiC: Mówi się też, że rozwój wirusa mogą wspomagać niektóre leki. Olivier Véran (minister zdrowia Francji) od kilku dni ostrzega przed ibuprofenem.

J.J-K: Tę informację potwierdziła dziś WHO, ale tylko w części. Światowa Organizacja Zdrowia do czasu jednoznacznego wyjaśnienia przez naukowców, czy niesteroidowe leki przeciwzapalne (czyli m.in. ibuprofen i aspiryna) nasilają przebieg choroby COVID-19 rekomenduje nie stosowanie ich bez konsultacji z lekarzem. W razie wątpliwości WHO zaleca stosowanie paracetamolu zamiast ibuprofenu.

EiC: Powiedzmy na koniec, czy istotnie lepiej teraz zostać w domu, pracować zdalnie?

J.J-K: To zależy od naszej świadomości na temat choroby. Co z tego, że pracujemy zdalnie, jeśli codziennie chodzimy do sklepu? Każdy z nas powinien ten czas, który spędzamy w domach, wykorzystać nie na nadrabianie zaległości towarzyskich czy zakupowych, ale na to, żeby wspomóc swoje zdrowie i więzy rodzinne. My: lekarze, pielęgniarki, personel medyczny czasem Państwu tej nieoficjalnej kwarantanny zazdrościmy (śmiech). A całkiem poważnie: każdy, kto traktuje ten czas jak czas wolny, naraża siebie, swoją rodzinę, nas wszystkich. Ja jeśli idę do sklepu, wybieram sklep gdzie jest mało ludzi, duża przestrzeń. Ubieram rękawiczki, odkażam ręce, potem myję ręce. Wychodzę do sklepów i wśród ludzi tylko wtedy, kiedy muszę. I to nie jest żadna obsesja. To po prostu odpowiedzialne zachowanie. Nie zachęcam też nikogo do wspólnego grillowania ze znajomymi, ani do spotkań towarzyskich – to też jest w tej chwili nieodpowiedzialne. Ale zachęcam do spacerów: do lasu, do parku, nad wodę – byle nie tam, gdzie idą większe grupy. Nie zarazimy się przechodząc obok kogoś na ulicy, ale zarazimy się rozmawiając z tą osobą w jednym, zamkniętym miejscy przez co najmniej 15minut. A spacery i wychodzenie na powietrze pomogą nam poprawić i utrzymać dobrą kondycję błon śluzowych, o których roli w zakażeniu mówiłam wcześniej.

zdjęcia: freepik

dr n. med. Joanna Jursa-Kulesza – kierownik Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, Przewodnicząca Zespołu Kontroli Zakażeń SPWSZ w Szczecinie